Jak wspierać swoje dziecko w nauce angielskiego w domu i poza nim?

Czas czytania: 9 minut

Jak wspierać swoje dziecko w nauce angielskiego w domu i poza nim?

Czyli co współczesny rodzic może zrobić, aby maksymalnie wspierać dziecko w nauce języka obcego, przy minimalnym nakładzie pracy? Praktyczne wskazówki, które sprawdzą się w każdym domu.

Chcemy dać dziecku to, co najlepsze

Jako rodzice oczekujący swojego potomka jestesmy gotowi wspierać malucha w każdej dziedzinie życia i poznawania świata. Uczymy się jak pielęgnować dziecko, dbać o jego zbilansowaną dietę, rozwój fizyczny i intelektualny. Dbamy o kontakt z literaturą, muzyką, sztuką, troszczymy o socjalizację oraz odpoczynek. Staramy się zagwarantować dziecku możliwie najlepszą edukację. Pomagamy w nauce czytania, w matematyce i pierwszych pracach domowych.

Zastanawiającym jest, dlaczego w ręce innych oddajemy edukację dziecka w zakresie języka obcego? Czyżbyśmy byli wykwalifikowanymi specjalistami w każdej dziedzinie życia oprócz języków? Nic bardziej mylnego.

W jednym aspekcie łatwo się poddajemy

Z nieznanej przyczyny rodzice zwykle rezygnują ze wspierania swojego dziecka w nauce języków innych niż ojczysty. Podczas gdy cierpliwie uczą dziecko alfabetu, choć nie wszyscy są polonistami, a także wprowadzają dziecko w świat matematyki, choć nie każdy jest przecież rachmistrzem, z pomocy w angielskim od razu rezygnują. Nie każdy też jest filologiem języka angielskiego, czy germanistą, choć każdy wie, gdzie szukać pomocy językowej. Wielu rodziców ma pod ręką słownik albo translator w postaci aplikacji na komórkę. Często korzystamy z zagranicznych źródeł oglądając filmy i seriale, słuchając muzyki, podcastów czy czytając obcojęzyczne książki. Aktualne pokolenie rodziców świetnie radzi sobie z komunikacją na zagranicznych wakacjach, a nierzadko angielskiego używa na co dzień w pracy zawodowej.

Języki to nie tylko narzędzia komunikacji

Czas wspierać dziecko także i w tym zakresie. Poznawanie języka innego niż ojczysty od najmłodszych lat daje wspaniały fundament do dalszej edukacji językowej w szkole czy na kursach. Małe dziecko otoczone angielskim dorasta w poczuciu, że język ojczysty nie jest jedynym sposobem komunikacji. To kształtuje w dziecku abstrakcyjne myślenie, gdyż język jest zbiorem abstrakcyjnych reguł dotyczących komunikacji w danej społeczności i na określonym obszarze.

Wczesna ekspozycja na język kształtuje u dziecka poczucie, że dany obiekt można opisać za pomocą różnych określeń, że widziany na spacerze pies to także “dog”, “Hund” albo “perro”. A to jest umiejętność związana z abstrakcyjnym myśleniem. Świadomośc, że można skutecznie porozumiewać się nie tylko po polsku buduje w dziecku otwartość na inność, a także pewność siebie i poczucie własnej wartości. Dziecko ma przekonanie, że jeśli nie uda mu się osiągnąć celu za pomocą języka ojczystego, to ma jeszcze z zanadrzu możliwość komunikacji innym sposobem, nie tylko gestami i językiem pozawerbalny, ale także obcym.

Dodatkowo, warto otaczać potomka językami najwcześniej jak to tylko możliwe. Od urodzenia, a można nawet przed narodzinami! Dziecko rozwijające się w brzuchu mamy słyszy dźwięki otoczenia, a nigdzie nie zaleca się, aby były to dźwięki jednego języka. Dorastające dzieci mają wiele cech, które można, a nawet trzeba wykorzystać do ok. 10 roku życia. To m.in plastyczny aparat mowy, który we wczesnym dzieciństwie nie jest jeszcze tak mocno ukształtowany przez dźwięki mowy ojczystej i jest w stanie odtworzyć każdy dźwięk z przeróżnych języków. To także ucho czułe na różne dźwięki, jeszcze nie dostosowane do dźwięków języka ojczystego. To wyjątkowa ciekawość świata i chęć eksperymentowania oraz nauki, która niestety maleje wraz z wiekiem.

Jak stworzyć środowisko domowe sprzyjające nauce języków?

Co zatem można zrobić, żeby wykorzystać te cechy dzieci (określone w fachowej literaturze mianem “wieku krytycznego”), i przemycić dziecku w codzienności trochę angielskiego już od najmłodszych lat? Okazuje się, że wcale nie trzeba tak wiele wysiłku, żeby otaczać najmłodszych językiem angielskim w domu.

Najlepszym rozwiązaniem są codzienne regularne rozmowy z dzieckiem w języku angielskim lub jakimkolwiek innym języku obcym, który znają rodzice. Jeśli mamy pod opieką maluszka, to należy mówić do niego, cierpliwie czekając, aż nadejdzie moment odpowiedzi. Chodzi tu o opisywanie rutynowych czynności dnia dziecka, posiłków oraz ich składników, zabawek oraz przedmiotów z otoczenia. To po prostu narracja codzienności. Zwykłe opowiadanie o tym, co mijamy na spacerze, tyle, że w języku innym niż ojczysty. Działając w środowisku rodziców małych dzieci oraz w kręgach dwujęzycznych w Polsce znam realia i wiem, że nie każdy rodzic czuje się na siłach, by chociażby czasami mówić do swojego dziecka po angielsku. W takiej sytuacji nie wolno się przymuszać do mówienia w języku obcym, bo dzieci są jak radary i od razu wyczują negatywne emocje rodzica i takie nastawienie udzieli się dziecku w stosunku do języka, a tego właśnie chcemy uniknąć.

Konkretne działania, które nie angażują wiele czasu ani pieniędzy

Oprócz codziennych dialogów w języku angielskim, na które nie każdy rodzic się zdecyduje, jest jeszcze szereg innych możliwości zapewnienia dziecku środowiska bogatego w bodźce językowe:

  • Anglojęzyczne piosenki edukacyjne. W sieci znajdziemy bogaty wybór wartościowych propozycji muzycznych dla dzieci. Wystarczy poświęcić tylko chwilę na znalezienie piosenek, które spodobają się dziecku i od razu nauczą języka: słownictwa, wyrażeń i struktur gramatycznych. Warto zerknąć na propozycje Super Simple Songs albo The Kiboomers, oraz spokojniejsze kompozycje 123 Kids TV dostępne na YouTube.
  • Muzyka i narracja w tle to doskonały sposób nauki mimochodem. W czasie, kiedy dziecko się bawi lub wykonuje inne codzienne czynności, warto puszczać anglojęzyczną radiostację oraz podcasty. Wiele z nich dedykowane jest dzieciom. W internecie jest wybór słuchowisk, które doskonale uczą melodyki języka.
  • Bajki, które prawie każde dziecko uwielbia oglądać mogą być rodzicielskim lifehackiem, który oprócz rozrywki przemyci język. Edukacyjne bajki, które nie są przebodźcowane to doskonały materiał do nauki języka. Słownictwo, dialogi, akcja, muzyka i obraz, to wszystko razem daje pełen kontekst do nauki. Jeśli dziecko nie rozumie ze słuchu, co oznaczają pojedyncze słowa lub wyrażenia, to kontekst w postaci obrazu czy akcji pozwoli zrozumieć ich znaczenie.
  • Anglojęzyczne książeczki dla dzieci to bardzo bogate źródło językowe. Wielu słów i wyrażeń zawartych w książeczkach dla dzieci nie znajdziemy na żadnym kursie językowym! Bogactwo leksykalne zawarte w książkach dla dzieci to doskonały materiał do poszerzania słownika dziecka i rodzica.
  • Wielu rodziców pyta o konkretne tytuły. Warto zacząć od kanonu anglojęzycznej literatury dziecięcej, czyli książek autorstwa Erica Carle albo Julii Donaldson, spokojnych opowieści Beatrix Potter, czy kolorowo ilustrowanych propozycji Nicka Sharratta. Wśród klasyków, które warto mieć w domowej biblioteczce należy także gromadzić nowe książki, a wśród nich prawdziwą perełkę “Where is my panda?...I wonder”, książkę, która powstała na bazie wieloletnich doświadczeń w pracy z dziećmi.

    Setki godzin spędzonych na czytaniu z dziećmi oraz wiedza ekspercka zaowocowały wyjątkową książką. Bohaterem książki jest Panda Bear Mikey Spiky Hair - miś panda, który chowa się za różnymi częściami ciała dziecka. Jego poszukiwania w czasie aktywnego czytania książki sprzyjają nauce języka przez ruch i zabawę.

    Książka została zaplanowana w taki sposób, by bawić dzieci i budować pozytywne skojarzenia z językiem angielskim oraz zbliżać rodziców i dzieci za pomocą wspólnego czytania i zabaw językowych. Kolory ilustracji zostały celowo dobrane tak, żeby książka była odpowiednia dla najmłodszych dzieci, a tekst, czcionka i rymy zachęcają starsze dzieci do podejmowania prób samodzielnego czytania. Oprócz historii poszukiwania pandy w książce znajdziemy ilustrowany słownik, zadania oraz aktywności utrwalające jej treść i ćwiczące słownictwo.

    Inicjatywę powstania tej publikacji została wsparta przez markę Kinderkraft.

Czerwona okładka książki Where is my panda? trzymana w rękach

  • Skutecznym pomysłem na włączenie angielskiego w codzienne życie jest opisanie przeróżnych przedmiotów w domu, w otoczeniu dziecka. Podpisanie małymi karteczkami wielu ciekawych rzeczy, jakie codziennie mamy pod ręką, od różnego rodzaju włączników, przez zabawki, po meble. To prosta metoda, która praktycznie nic nie kosztuje. Warto spróbować.
  • Samo wyposażenie dziecięcego pokoju może być naszymi sprzymierzeńcami we wspieraniu rozwoju językowego dziecka. Warto wybierać dziecku zabawki, które wspierają naukę jak np. mata edukacyjna TIPPY, na której nazwy wyszystych zwierzątek są w języku angieksim. Można również proponować bliskim zakup tych, które mają wgrany dźwięk angielski Wszelkie interaktywne misie, radyjka, pozytywki itp. mogą być doskonałą pomocą w nauce przez zabawę.

Kobieta z dzieckiem bawią się w salonie na macie edukacyjnej TIPPY

  • Pomocne w nauce może być samo ustawienie zabawek i książek. Warto umieścić te anglojęzyczne w zasięgu ręki dzieci, żeby częściej po nie sięgały, co doprowadzi do częstszych interakcji językowych.
  • W nauce małego dziecka dominuje forma zabawy, dlatego właśnie wszelkie zabawy ruchowe to ulubione zajęcia dzieci. One mają wrażenie, że “tylko” się bawią, podczas, gdy właśnie w czasie tej zabawy uczą się całym ciałem. To jedna z ważniejszych zasad w metodyce pracy z małymi dziećmi, zgodnie z którą stworzyłam powstała nową książkę “Where is my panda? I wonder…?” Nie sposób jej czytać, bez ruchu, co łatwo zauważysz już przy pierwszym czytaniu z grupą dzieci.
  • Bardzo efektywne są spotkania na anglojęzyczne zabawy, tzw. playdates. To kontakt z żywym językiem którego nie zastąpi nawet najbardziej misterny plan. Warto rozejrzeć się w swojej okolicy, sprawdzić oferty klubów malucha oraz pobliskich miejsc dedykowanych rodzinom z dziećmi. W wielu miastach odbywają się także anglojęzyczne przedstawienia teatralne dla dzieci i innego typu zajęcia interaktywne. Nowością w Polsce są także spacery językowe, czyli umawiane spacery mam z dziecięcymi wózkami, w towarzystwie lektora języka obcego lub native speakera.

Tak niewiele potrzeba, a tak dużo można zyskać

Zaproponowane działania są w większości darmowe, a co najważniejsze nie wymagają od rodziców ani nakładów pracy, a nie wielkiego przygotowania. Zatem wygląda na to, że niewiele stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć dziecku warunki wszechstronnego rozwoju w aspekcie językowym także.

Jeśli rodzice wciąż mają wątpliwości co do tego pomysłu, wahają się, czy aby na pewno ekspozycja dziecka na język obcy od małego nie sprawi, że dziecku “pomiesza się w głowie”, to warto spojrzeć na przykłady z życia rodzin, gdzie dzieci eksponowane były na języki od urodzenia. W wieku kilku lat są w stanie same zamówić lody na zagranicznych wakacjach, a potem czytają w dwóch językach i nie mają żadnych problemów z komunikacją innym sposobem, kiedy ktoś nie mówi po polsku.

Otwieramy dziecku świat bez granic

Zatem jeśli wspieranie dziecka w edukacji językowej kosztuje niewiele czasu i pieniędzy, to dlaczego nie jest to powszechną praktyką, jak pomóc w nauce języka ojczystego, albo w rachunkach matematycznych? Czas to zmienić! Kiedy jest na to najlepszy moment? Teraz! Wczesne dzieciństwo to nie jedyny dobry moment na rozpoczynanie przygody z językiem angielskim. Każdy moment jest dobry na naukę, na rozwój oraz na wspieranie dziecka na drodze stawania się otwartym obywatelem świata, który dzięki znajomości języków nie ma granic.

Austriacki filozof zajmujący się językiem Ludwig Wittgenstein pięknie określił to w jednym zdaniu “Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata”. W dużej mierze to właśnie w rękach rodziców są granice świata, w jakich będzie funkcjonowało dziecko.

Zdjęcie przedstawiające Paulinę Tarachowicz trzymającą w rękach książkę

Paulina Tarachowicz

Edukatorka i założycielka marki Bilikid. Od narodzin synów mówiła do nich w dwóch językach. Polski jest ich językiem ojczystym. Dodatkowo rozmawiają po angielsku, który jest międzynarodowym językiem wybranym przez nich do codziennej komunikacji. Paulina jest nauczycielką, propagatorką wczesnej edukacji językowej i dwujęzyczności zamierzonej w Polsce. Napisała i wraz z mężem wydała pionierską, unikatową książkę “Jak nauczyć dziecko angielskiego?”. Paulina jest również autorką wyjątkowej, interaktywnej książki dla dzieci w całości napisanej rymem po angielsku pt. “Where is my panda? I wonder…”.

Obecnie, oprócz tworzenia swojej marki, pracuję jako nauczycielka IB w szkole międzynarodowej. W 2016 roku założyła Bilikid - blog i platformę wspierającą rodziców i nauczycieli w językowej edukacji dzieci. Prywatnie została dotkliwie doświadczona przez los, niestrudzenie towarzyszyła w chorobie nowotworowej swojemu czteroletniemu Synkowi. Po tych doświadczeniach, wraz z mężem założyła Fundację Panda Team im. Michałka Tarachowicza, którą kieruje Filip. Fundacja wspiera rodziny onkologiczne oraz rodziny w żałobie po śmierci dzieci.

Komentarze(0)

Twój komentarz:

Ten formularz jest chroniony przez reCAPTCHA - zastosowanie mają Polityka prywatności i Warunki korzystania z usług Google.